- W części Sadyby pomiędzy ulicami Powsińską, Nałęczowską, Jana Sobieskiego i Bonifacego bardzo brakuje mieszkańcom możliwości swobodnego spaceru i złapania oddechu na ławeczce, podczas spaceru z dzieckiem lub ukochanym psem, w cieniu drzew i w otoczeniu zieleni – twierdzi Jolanta Baranowska-Sinkiewicz, mieszkanka tej części zabytkowego osiedla. I ma na to rozwiązanie – chce połączyć dwa tereny zieleni zagospodarowanej (skwerki) i ulice, które do nich prowadzą. Swój pomysł zgłosiła do tegorocznej edycji budżetu partycypacyjnego w Rejonie D na Mokotowie (Sadyba, Stegny, Czerniaków).
Pomysł, nazwany przez autorkę „Spacerek na Skwerek”, polega na zagospodarowaniu od nowa dwóch zaniedbanych skwerków – jednego przy Locciego, a drugiego przy Nałęczowskiej. Mieszkanka zachodniej Sadyby chce na nich poprowadzić utwardzone, rozgałęzione ścieżki ze żwirku, a po ich obu stronach postawić ławki z oparciem i kosze na śmieci (po cztery przy Nałęczowskiej i po dwa przy Locciego).
I najważniejsze – Jolanta Baranowska-Sinkiewicz chce posadzić kilkadziesiąt krzewów. Przy Nałęczowskiej mają to być: dereń biały (7 sztuk), tamaryszek drobnokwiatowy (3 sztuki), śnieguliczka (2 sztuki), perukowiec podolski (2 sztuki) i rokitnik (1 sztuka). Z kolei po drugiej stronie ścieżki spacerowej, przy Nałęczowskiej, nasadzenia mają być jednorodne - aż 23 sztuki porzeczki alpejskiej.
Między skwerkami ma powstać nowy, szerszy chodnik, z obniżonymi krawężnikami po obu stronach przejść, oraz namalowanymi na jezdni pasami dla pieszych.
Projekt „Spacerek na Skwerek” jest obecnie weryfikowany przez urzędników pod względem kryteriów budżetu partycypacyjnego. Jeśli nie będzie do niego zastrzeżeń, zostanie poddany pod głosowanie mieszkańców Sadyby, Stegien i Czerniakowa w połowie czerwca tego roku.
O tym, jak narodził się pomysł na ścieżkę spacerową w zapomnianej części starej Sadyby i jak ma pogodzić potrzeby różnych odbiorców, pytamy autorkę projektu,Jolantę Baranowską-Sinkiewicz.
WYWIAD Z AUTORKĄ PROJEKTU
To pani pierwszy projekt w budżecie partycypacyjnym. Trudno było go napisać?
Jolanta Baranowska-Sinkiewicz: Tak, to mój pierwszy projekt. W pierwszych dwóch edycjach brałam udział tylko w głosowaniu. Nie przyszło mi wtedy do głowy, że sama wpadnę na jakiś pomysł i że to przybierze konkretny kształt „projektu”.
Na czym polegała największa trudność?
Jeśli robi się coś po raz pierwszy, każdy krok jest nowy a czasami trudny. Dla mnie największą trudność stanowiły niezbędne obliczenia stanowiące podstawę kosztorysu projektu oraz dokładna lokalizacja przedsięwzięcia.
Jak sobie pani poradziła?
Przez cały okres pracy nad projektem mogłam zadzwonić i uzyskać poradę. Szczególnie liczyła się dla mnie pomoc ze strony osób, które składały projekty już wcześniej. Mam na myśli Kasię Molską i Andrzeja Łokaja. Zachęcali mnie do poszukiwania pomysłu, a potem pomagali w jego realizacji.
Bardzo pomógł mi również udział w Maratonie Pisania Projektów, który odbył się w dniu 9 stycznia tego roku w Ośrodku Edukacji Kulturalnej Sadyba przy ulicy Korczyńskiej. Tam spotkałam wiele osób, które brały udział w kolejnych edycjach. To mnie inspirowało. Mogłam też porozmawiać z kompetentnymi osobami z Urzędu Dzielnicy Mokotów.
A dlaczego zajęła się pani akurat tym tematem – chodnikami i skwerkami przy Locciego i Nałęczowskiej?
Teren zieleni niezagospodarowanej u zbiegu ulic Buskiej i Nałęczowskiej już od jakiegoś czasu nie dawał mi spokoju. Natomiast pomysł skrystalizował się i przybrał konkretny kształt, kiedy roznosiłam po Sadybie ulotki dotyczące grudniowej imprezy „Okrężna Artystyczna”. Wtedy to po raz pierwszy zobaczyłam swój pomysł jako całość.
Pani projekt to coś więcej niż prosta wymiana istniejącego chodnika i wysianie nowej trawy. Pani tworzy szlak spacerowy między ulicami i rewitalizujesz pobliskie skwerki. Po co? Co chciałaby pani przez to osiągnąć?
Pomyślałam sobie, że taki ”szlak spacerowy” między terenami zieleni zagospodarowanej, przecinający tę część Sadyby, przyniesie korzyść wszystkim spacerującym, których spotykam codziennie w tym rejonie.
Dotychczas z zieleńców przy Nałęczowskiej i Locciego korzystali głównie właściciele psów, wyprowadzający tam swoich pupilów. Jak zamierza pani pogodzić ich potrzeby z potrzebami nowych grup, które mogą przychodzić na odnowione skwerki: dorosłych spacerowiczów, którzy chcieliby usiąść na ławce i porozmawiać, oraz dzieci? A może wcale nie chodzi o godzenie potrzeb i należy spytać inaczej – dla kogo będą te skwery? Czy któraś z wymienionych grup będzie uprzywilejowana, poczuje się na nich bardziej u siebie?
Myślałam głównie o mamach z wózkami oraz o osobach starszych. Wielokrotnie słyszałam opinie, że nie ma gdzie przysiąść i odpocząć podczas spaceru.
Jednocześnie chcę podkreślić, że nie jest moim zamiarem odebranie terenów właścicielom psów spacerującym ze swoimi pupilami. Wręcz przeciwnie. Myślę, że teren zrewitalizowany i przystosowany do wypoczynku sprawi, że wszyscy użytkownicy będą bardziej dbać o czystość.
Czy skwerki przy Nałęczowskiej i Locciego będą ogrodzone? Jeśli nie, to jak zostanie rozwiązany problem zanieczyszczania trawników przez psy, aby nie pogorszyć jakości odpoczynku w tych miejscach? Kilka lat temu na skwerku przy Nałęczowskiej jeden z okolicznych mieszkańców, zdenerwowany psimi kupami, oznaczył napotkane na trawniku ekskrementy kolorowymi chorągiewkami. Czy od tego czasu problem zniknął?
Planuję umieszczenie odpowiednich koszy na śmieci oraz estetycznych tabliczek przypominających o koniczności sprzątania po pieskach.
Zwykle efektem ubocznym rewitalizacji skwerów jest mniejsza lub większa wycinka drzew i krzewów. Tak było m.in. przy rewitalizacji Skweru Starszych Panów przy Jeziorku Czerniakowskim. Czy pani wizja zagospodarowania zieleńców zakłada podobne działania?
Jeśli chodzi o zieleń miejską, to raczej jej przybędzie. Nie planuję wycinki drzew. Moje skwerki będą wkomponowane w istniejący teren zielony.
I jeszcze kwestia bezpieczeństwa. Oba skwery przeznaczone do rewitalizacji znajdują się przy ulicach. W przypadku zieleńca przy Nałęczowskiej, mówimy tu wręcz o dość ruchliwej i hałaśliwej trasie. Jaki ma pani pomysł na odcięcie się od hałasu, spalin i potencjalnych kolizji z ruchem drogowym?
Skwerek u zbiegu Buskiej i Nałęczowskiej będzie oddzielony od ruchu ulicznego odpowiedniej wysokości ozdobnym żywopłotem. Teren ten zyska dzięki temu bardziej kameralny charakter.
Jeśli projekt zdobędzie poparcie mieszkańców i zostanie zrealizowany, będzie to pierwszy krok w kierunku wspólnego działania dla dobra lokalnej społeczności. Swoje pomysły możemy bowiem realizować w ramach kilku mechanizmów. Budżet partycypacyjny to jeden z nich. Ale mamy do dyspozycji również możliwość wspólnego działania w ramach tzw. inicjatywy lokalnej.
Ze swojej strony mogę zadeklarować, że nabyte „know-how” chętnie przekażę innym mieszkańcom, chcącym coś zmienić we własnym otoczeniu. Na razie zapraszam do kibicowania projektowi. A może ktoś z mieszkańców będzie miał pomysł na nadanie odpowiedniej nazwy powstałym skwerkom?