Kameralna przychodnia, mieszcząca się w willi przy Morszyńskiej 33, jesienią 2025 roku stała się tematem gorących spekulacji wśród mieszkańców Sadyby. Zaniepokojeni sąsiedzi alarmowali naszą redakcję, pisząc: "Dochodzą do nas słuchy o możliwości rychłej (nawet w tym miesiącu) likwidacji tego punktu". Zwracali również uwagę, że to miejsce jest "łakomym kąskiem dla różnych interesów".
Dyrekcja zapewnia
W odpowiedzi na te obawy, Alicja Dąbrowska, dyrektorka Samodzielnego Zespołu Publicznych Zakładów Lecznictwa Otwartego Warszawa-Mokotów (SZPZLO), pod którego pieczą znajduje się placówka, uspokajała mieszkańców. W wypowiedzi dla portalu Sadyba24 na początku października tłumaczyła: - Planujemy przeprowadzić remont generalny, bo budynek zagraża bezpieczeństwu pracy.
Powodem miały być liczne usterki: - To jest budynek stary, od dawna nierementowany. Do wymiany pójdzie m.in. instalacja elektryczna i hydrauliczna. Dodatkowo mamy obecnie awarię pieca centralnego – nie da się go wymienić na nowy – wyjaśniała.
Kilka dni po tej informacji, przychodnię zamknięto, a lekarze i pacjenci (1910 osób) z filii na Morszyńskiej zgodnie z zapowiedzią dyrektor Dąbrowskiej zostali przeniesieni do jednostki macierzystej przy ul. Soczi 1.
Wyczerpująca diagnoza i wstrzymane decyzje o remoncie
W związku z narastającymi niejasnościami dotyczącymi powrotu przychodni, interweniowała radna dzielnicy Mokotów, Zofia Jaworowska. Poprosiła burmistrza o wyjaśnienie, "czy docelowo planowane jest zamknięcie przychodni przy ul. Morszyńskiej?".
W odpowiedzi, przekazanej na początku listopada przez zastępcę burmistrza dzielnicy Mokotów, Katarzynę Potapowicz, dyrektorka SZPZLO Warszawa-Mokotów przedstawiła ostateczną analizę, która nie pozostawiała złudzeń co do stanu technicznego obiektu. Jak wskazała w piśmie, "Obiekt przy ul. Morszyńskiej 33 (…) mieści się w kamienicy z 1948 roku, która znajduje się w stanie znacznego zużycia". Usterki, takie jak "spękane ściany, nieszczelny dach, zawilgocone pomieszczenia, zużyte instalacje centralnego ogrzewania", miały powodować, że obiekt "nie spełnia obecnych standardów bezpieczeństwa".
Powołując się na dyrektor Dąbrowską, zastępczyni burmistrza Mokotowa podsumowała w odpowiedzi do radnej Jaworowskiej, że: "Przywrócenie (obiektowi) pełnej funkcjonalności medycznej wymagałoby kosztownej, generalnej modernizacji obejmującej konstrukcję, dach, instalacje oraz dostosowanie do przepisów sanitarnych i dostępności architektonicznej". Jak podała wiceburmistrz Potapowicz, "zdaniem Dyrektora SZPZLO Warszawa - Mokotów zarówno stan techniczny budynku jak i ograniczona baza lokalowa sprawiają, że możliwości rozwoju oraz dostosowania do współczesnych standardów są bardzo ograniczone, a koszty koniecznych inwestycji znacząco przewyższają potencjalne korzyści."
Mimo szczegółowej diagnozy co do stanu technicznego przychodni i potrzebnych inwestycji, w piśmie z 7 listopada, podpisanym przez wiceburmistrz Potapowicz, zaznaczono, że "do dziś nie zostały podjęte ostateczne decyzje w przedmiocie przeprowadzenia remontu i przywrócenia funkcjonowania przychodni lekarskiej w budynku przy ul Morszyńskiej 33". Z nieoficjalnych źrodeł wiemy, że do dziś przychodnia nie posiada zabezpieczonych środków na kompleskowy remont obiektu.
Koniec złudzeń: Ostateczna likwidacja i nowe przeznaczenie działki
Mimo wcześniejszej niepewności ostateczny los placówki został nieoficjalnie przesądzony pod koniec listopada. Tomasz Keller, rzecznik prasowy urzędu dzielnicy Mokotów, potwierdził wczoraj redakcji Sadyba24, że: "Zgodnie z informacją zawartą w ostatnim piśmie Biura Polityki Zdrowotnej z dniem 30 stycznia 2026 r. planowane jest ostateczne zakończenie działalności Przychodni Lekarskiej przy ul. Morszyńskiej 33".
Z tą samą datą Biuro Polityki Zdrowotnej ma przygotować projekt zarządzenia prezydenta miasta o przekazaniu nieruchomości do Dzielnicy Mokotów, a następnie działka trafi pod zarząd Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami (ZGN).
Pacjenci, których było 1910 osób, zostali trwale objęci opieką przez przychodnię przy ul. Soczi 1, która – jak zapewniała zastępczyni burmistrza Mokotowa, Katarzyna Potapowicz - oferuje "kompleksową opiekę zdrowotną, której zakres znacząco przewyższa możliwości przychodni przy ul. Morszyńskiej 33".
O decyzji dotyczącej ostatecznej likwidacji placówki dowiedzieli się już mokotowscy radni z komisji zdrowia. Wiadomość przekazała im sama dyrektor Dąbrowska podczas ostatniego posiedzenia tego gremium kilka dni temu. Informacja nie wywołała wśród zgromadzonych zaskoczenia, co sugeruje, że znali ją już wcześniej.
Nieruchomość jako "łakomy kąsek", wolny od roszczeń
Nieruchomość przy Morszyńskiej 33, leżąca w jednej z najdroższych enklaw starej Sadyby, jest niezwykle cenna. Plan miejscowy dla Miasta Ogrodu Sadyba (zwanego potocznie starą Sadybą) narzuca jej jednocześnie pewne ograniczenia co do gabarytów budynku i zagospodarowania działki, które nie pozwalają dowolnie maksymalizować wartości tego miejsca.
Po pierwsze, obiekt jest ujęty w Gminnej Ewidencji Zabytków, a więc znajduje się pod ochroną konserwatora zabytków. Każdy remont i przeróbka wiążą się więc z dodatkowymi uzgodnieniami i kosztami. Po drugie, według planu teren ten może być wykorzystany tylko pod usługi zdrowia i usługi kultury. Budynek nie może więc pełnić funkcji mieszkalnych.
Wreszcie, nieruchomość przy Morszyńskiej daje bardzo niewielkie możliwości ewentualnej rozbudowy. Minimalny wskaźnik powierzchni biologicznie czynnej wynosi aż 70%, a powierzchnia zabudowy działki nie może być większa niż 25%. Plan miejscowy nakazuje również, by zachować istniejącą maksymalną wysokość zabudowy. Oznacza to, że budynek nie może być wyższy niż 8 m do gzymsu lub okapu i 12 m do kalenicy. Dopuszczone są więc dwie kondygnacje do gzymsu lub okapu z trzecią kondygnacją ukrytą w dachu.
Mimo tych ograniczeń w zabudowie i mimo fatalnego stanu technicznego budynku, urząd dzielnicy Mokotów widzi też pewien pozytyw, który zwiększa szanse przychodni na szybkie znalezienie nowego rozwiązania. - Bardzo dobrą wiadomością jest to, że nieruchomości przy ul. Morszyńskiej 33 jest wolna od roszczeń – informuje rzecznik prasowy dzielnicy Tomasz Keller.
Sprzedaż na wolnym rynku czy wynajem?
Brak lokatorów i brak roszczeń, to brzmi jak idealne warunki do sprzedaży nieruchomości. Tym bardziej, że dzielnica Mokotów ma długą historię wykwaterowywania lokatorów komunalnych i sprzedawania na wolnym rynku zrujnowanych, ale wciąż drogich domów i kamienic na Sadybie.
Póki co o sprzedaży nieruchomości przy Morszyńskiej nikt z urzędników nie wspomina nawet w rozmowach kuluarowych. Oficjalnie mowa jest tylko o poszukiwaniu najemcy.
Jak zapewnia Tomasz Keller, władze Mokotowa w pierwszej kolejności będą próbować wynająć lokal na usługi medyczne, a „w przypadku braku zainteresowania, w kolejnych postępowaniach na inne działalności”. Rzecznik dzielnicy Mokotów zaznacza, że w takich przypadkach "remont prawie zawsze leży po stronie przyszłego najemcy".
Próby znalezienia najemcy w dziedzinach wskazanych przez plan miejscowy mają mieć priorytet nad decyzjami dotyczącymi dalszego gospodarowania tą nieruchomością przez Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami.